Komunikat


Komunikat”

Oficjalne stanowisko OUN-B w kwestii rzezi na Wołyniu – październik 1943.
Pełny tekst + przekład + komentarze.









KOMUNIKAT

(Przekład)

W związku z wydarzeniami, które miały miejsce w ostatnich miesiącach bieżącego roku na ziemiach ukraińskich, a szczególnie w ich zachodniej i północno-zachodniej części, Prowid Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Niepodległościowców-Państwowców stwierdza że:

І.

Stan napięcia, charakterystyczny dla stosunków między ludnością ukraińską a ludnością polską na wyżej wspomnianych terenach, był następstwem tej eksterminacyjnej polityki, którą prowadziła w stosunku do ludności ukraińskiej polska władza w czasie dwudziestoletniego istnienia Polski. Polska władza zawsze używała polskiej mniejszości przeciwko ludności ukraińskiej i przeciwko jej dążeniom do niezależnego polityczno-narodowego, kulturalnego i socjalno-ekonomicznego rozwoju na ukraińskich ziemiach, wchodzących w skład Polski, szerząc i podsycając szowinistyczne nastroje oraz narodową nietolerancję i wrogość.

To wszystko doprowadzało ludność ukraińską do stanu nieustannego wzburzenia.

ІІ.

Ten stan nastrojów społecznych nie uległ zmianie nawet wtedy, gdy skutkiem klęski poniesionej przez Polskę, a potem wojny niemiecko-bolszewiskiej, ukraińskie ziemie znalazły się pod okupacją niemiecką.

Gdy w niektórych polskich kołach politycznych, podsycanie polsko-ukraińskiej nienawiści nie tylko nie skończyło się, a przeciwnie – wzmogło się, bo w wielu polskich wydawnictwach podziemnych jeszcze intensywniej szerzono idee negacjonizmu i pogromszczykowstwa; idee zaboru nawet rdzennych ukraińskich ziem oraz traktowania uraińskiej walki narodowo-wyzwoleńczej jako pierwszej i największej przeszkody przy budowaniu niepodległej Polski, wówczas mniejszość polska zajęła wobec ludności ukraińskiej i wobec ukraińskiej walki o niepodległość stanowisko wrogie, co prowokowało Ukraińców do bezpośredniej reakcji.

Gdy na pogranicznych polsko-ukraińskich terenach Niemcy przystąpili do wysiedlania miejscowej ludności i do kolonizowania tych terenów przez osiedlanie tam elementu niemieckiego, część Polaków poszła po linii najmniejszego oporu i zwróciła się nie przeciwko Niemcom, a przeciwko Ukraińcom. Tak doszło do wiadomych rzezi, dokonanych na ludności ukraińskiej na Chełmszczyźnie i Hrubieszowszczyźnie.

Ponadto pewna część Polaków (na Wołyniu) poszła na służbę niemieckiego okupanta oraz na służbę bolszewickich grup agenturalnych, pomagając im w niszczeniu Ukraińców oraz ich kulturowego i materialnego dorobku. Przejście ukraińskiej policji pomocniczej z bronią do podziemia w celu obrony narodu ukraińskiego przed niemieckim terrorem polska ludność na Wołyniu wykorzystała w celu sformowania polskiej policji pomocniczej i przeprowadzenia systematycznego pogromu, co trwa do dnia dzisiejszego z niesłabnącą siłą.

To przede wszystkim stało się podłożem, na którym doszło do wydarzeń, które w swojej [brutalnej] formie i z powodu swojej skali zaszokowały naród ukraiński i naród polski. Jak przed wiekami poszły w ruch pale i siekiery.

ІІІ.

Ten stan rzeczy wykorzystywały i wykorzystują wszystkie te czynniki zewnętrzne (Moskwa, Berlin), które będąc zainteresowanymi w zniewoleniu i pognębieniu narodu ukraińskiego i narodu polskiego, pchnęły oba narody do wzajemnej rzezi, żeby odwrócić ich uwagę od najważniejszych celów i zadań oraz od wspólnych wrogów, czyli od Moskwy i Berlina.

Jak po jednej, tak i po drugiej stronie znalazły się elementy, które pozwoliły świadomie czy nieświadomie zaprzęgnąć się do cudzego wozu i wykonać robotę, która oprócz szkody dla narodowych interesów własnego narodu, niczego przynieść nie może.

Prowid OUN Niepodległościowców-Państwowców stwierdza że:

1.
OUN Niepodległościowców-Państwowców niejednokrotnie w swych oficjalnych publikacjach zajmował stanowisko w kwestii ludności polskiej i w kwestii stosunków ukraińsko-polskich. Zajmował negatywne stanowisko co do takich form walki, jakimi są wspomniane wyżej wydarzenia.

2.
Ani ukraiński naród, ani Organizacja nie mają nic wspólnego z tymi masowymi morderstwami.

3.
Polsko-ukraińska rzeź leży dziś w interesie Niemiec, a przede wszystkim w interesie bolszewickiej Moskwy, która drogą wzajemnego wyniszczania Ukraińców i Polaków dąży do tym łatwiejszego zniewolenia obu narodów oraz do zawładnięcia ich ziemiami. Prowid OUN Niepodległościowców-Państwowców potępia akty wzajemnych masowych morderstw, bez względu na to, kto byłby inspiratorem tych zbrodni, i wzywa wszystkich obywateli Ukrainy, żeby uodpornili się na wrogą inspirację i żeby zachowywali postawę, której wymaga interes narodowo-wyzwoleńczych dążeń narodu ukraińskiego.

Jednocześnie Prowid OUN Niepodległościowców-Państwowców apeluje do ludności polskiej [żeby powstrzymała się] od jakichkolwiek wystąpień antyukraińskich i żeby skutecznie przeciwstawiała się takim wystąpieniom. Wszelkie samowolne akty terroru, z jakiejkolwiek strony pochodzące, zostaną uznane przez Prowid OUN Niepodległościowców-Państwowców za obcą działalność agenturalną i Prowid będzie takie działania zdecydowanie zwalczał.

Na postoju, październik 1943 r.

                                                                       Prowid Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów
                                                                       Niepodległościowców-Państwowców





KOMUNIKAT
(Komentarze)

Tekst komunikatu został przedrukowany w książce Petro Mirczuka „Ukraińska Powstańcza Armia 1942-1952”. Książka ta wydana została w roku 1953, a w roku 1991 we Lwowie wydano jej reprint, czyli wierną kopię oryginału. Z tego reprintu korzystaliśmy przy opracowaniu niniejszego artykułu. Wersja ta charakteryzuje się brakiem słowa „здержатись” = „powstrzymać się” (w naszym tłumaczeniu: „żeby powstrzymała się”) w ostatnim akapicie. Według informacji w zbiorze dokumentów „ПОЛЬСЬКО-УКРАЇНСЬКІ СТОСУНКИ В 1942—1947 РОКАХ У ДОКУМЕНТАХ ОУН ТА УПА” (gdzie dokument także został opublikowany pod numerem 86.), w archiwach znajduje się oryginał (АЦДВР. — Ф. 9. — Т. 9. — Од. зб. 4. — Арк.4.). Dokument został także opublikowany w tomie 26. Litopisu UPA Lwów-Toronto 2001.

W związku z wydarzeniami, które miały miejsce w ostatnich miesiącach bieżącego roku na ziemiach ukraińskich, a szczególnie w ich zachodniej i północno-zachodniej części, Prowid Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Niepodległościowców-Państwowców stwierdza że:

„OUN Niepodległościowców-Państwowców” (Oрганізація українських націоналістів самостійників-державників) była to nazwa używana przez banderowską frakcję OUN w latach 1943-44 roku (wcześniej OUN-R czyli frakcja rewolucyjna). Taki dodatek do nazwy miał na celu podkreślenie, że banderowski OUN stawia sobie za cel uzyskanie niepodległości – wskrzeszenie niepodległego państwa ukraińskiego i w tej kwestii nie akceptuje żadnych kompromisów. W ten sposób podkreślano jedną z najistotniejszych różnic miedzy banderowcami a melnykowcami, którzy skłonni byli do daleko idących kompromisów wobec Niemców.

І.

Stan napięcia, charakterystyczny dla stosunków między ludnością ukraińską a ludnością polską na wyżej wspomnianych terenach, był następstwem tej eksterminacyjnej polityki, którą prowadziła w stosunku do ludności ukraińskiej polska władza w czasie dwudziestoletniego istnienia Polski. Polska władza zawsze używała polskiej mniejszości przeciwko ludności ukraińskiej i przeciwko jej dążeniom do niezależnego polityczno-narodowego, kulturalnego i socjalno-ekonomicznego rozwoju na ukraińskich ziemiach, wchodzących w skład Polski, szerząc i podsycając szowinistyczne nastroje oraz narodową nietolerancję i wrogość.

To wszystko doprowadzało ludność ukraińską do stanu nieustannego wzburzenia.

O ile na przykład powstańczy miesięcznik „Do broni” zdecydowanie unikał poruszania tematu przedwojennych krzywd doznawanych przez ludność ukraińską, o tyle w analizowanym tekście są one wymienione jako jeden z czynników sprzyjających tragedii. Jednak autorzy „Komunikatu” w żadnym razie nie twierdzą, że zbrodnie dokonane na ludności polskiej były „odwetem” czy „usprawiedliwioną odpłatą” za krzywdy doznane w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Twierdzą jedynie, że zaszłości z okresu dwudziestolecia były jednym z czynników tworzących warunki sprzyjające działaniom prowokatorów.

Metodą bardzo często stosowaną w wojnie informacyjnej, propagandowej i psychologicznej jest, jak dawniej, tak i dzisiaj, przypisywanie przeciwnikowi tez, których przeciwnik wcale nie postawił, aby przez to sprowadzić narrację przeciwnika do absurdu. Tę metodę bardzo często stosują dziś „historycy” działający na korzyść Moskwy. Dlatego wskazane jest uczulenie czytelnika na takie chwyty. Zwracamy uwagę czytelnika na to, że autorzy tekstu nie usprawiedliwiają zbrodni, mających wówczas miejsce na Wołyniu, a jedynie mówią o tym, jakie czynniki sprawiły, że wspólni wrogowie Polski i Ukrainy – agenci i prowokatorzy – mogli pchnąć ludzi do zbrodni.

ІІ.

Ten stan nastrojów społecznych nie uległ zmianie nawet wtedy, gdy skutkiem klęski poniesionej przez Polskę, a potem wojny niemiecko-bolszewiskiej, ukraińskie ziemie znalazły się pod okupacją niemiecką.

Gdy w niektórych polskich kołach politycznych, podsycanie polsko-ukraińskiej nienawiści nie tylko nie skończyło się, a przeciwnie – wzmogło się, bo w wielu polskich wydawnictwach podziemnych jeszcze intensywniej szerzono idee negacjonizmu i pogromszczykowstwa; idee zaboru nawet rdzennych ukraińskich ziem oraz traktowania ukraińskiej walki narodowo-wyzwoleńczej jako pierwszej i największej przeszkody przy budowaniu niepodległej Polski, wówczas mniejszość polska zajęła wobec ludności ukraińskiej i wobec ukraińskiej walki o niepodległość stanowisko wrogie, co prowokowało Ukraińców do bezpośredniej reakcji.

Gdy na pogranicznych polsko-ukraińskich terenach Niemcy przystąpili do wysiedlania miejscowej ludności i do kolonizowania tych terenów przez osiedlanie tam elementu niemieckiego, część Polaków poszła po linii najmniejszego oporu i zwróciła się nie przeciwko Niemcom, a przeciwko Ukraińcom. Tak doszło do wiadomych rzezi, dokonanych na ludności ukraińskiej na Chełmszczyźnie i Hrubieszowszczyźnie.

Komentarza wymaga ostatni akapit. W tym miejscu poruszony zostaje temat „Chełmszczyzny”. Tacy historycy, jak Grzegorz Motyka, chętnie podkreślają, że żadnych masowych rzezi na Chełmszczyźnie przed „rzezią wołyńską” nie było, więc masowe rzezie na Wołyniu były nieusprawiedliwione. Otóż masowe rzezie na Wołyniu były nieusprawiedliwione i są nieusprawiedliwione, bez względu na to, czy były rzezie na Chełmszczyźnie, czy ich nie było. Nonsensem jest twierdzenie, że można w odwecie zabić kogoś, kto mieszka 50, 100 lub 200 kilometrów od miejsca, w którym dokonano zbrodni, mającej być pretekstem dla „odwetu”. Nikt też nie próbuje w analizowanym tekście usprawiedliwiać jakichkolwiek rzezi. Chodzi wyłącznie o naświetlenie, co kształtowało postawy ludzkie i nastroje na Wołyniu w roku 1943. Wpływ na te nastroje miało nie tylko to, co się rzeczywiście działo, ale także to, jakie wyobrażenie o wydarzeniach mieli ludzie i jak te wydarzenia mogli przedstawić ewentualni prowokatorzy.

Co do kwestii samej „Chełmszczyzny”, analizowany tekst wyraźnie wskazuje, że chodzi o wydarzenia rozgrywające się podczas Tragedii Zamojszczyzny / Powstania Zamojskiego - czyli że chodzi o wydarzenia związane z wysiedleniami Polaków i osiedlaniem w tym miejscu Niemców, a także Ukraińców. Trzeba też zauważyć, że tekst nie mówi konkretnie o wydarzeniach z roku 1942, lecz ogólnie o wydarzeniach poprzedzających „wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich miesiącach”. To wymaga osobnego wyjaśnienia, które zawarte zostanie w następnym akapicie nieniejszego komentarza.

Gdzie aktywnie działali sowieccy „obrońcy Polaków”, tam krew lała się już od wiosny 1943 roku (nie licząc wcześniejszych krwawych epizodów). Chodzi tu przede wszystkim o północno-wschodnią część województwa wołyńskiego. Natomiast w centralnych i zachodnich powiatach, chociaż siły powstańcze były tam obecne już od wiosny, to jednak do 11 lipca, a dalej na zachód aż do 29 sierpnia panował względny spokój. Powstańcy wchodzili do polskich miejscowości, rozmawiali z Polakami, zapewniali ich, że ze strony UPA ani OUN lojalnym wobec ukraińskiego państwa Polakom nic nie grozi. Niektóre polskie wioski można wręcz nazwać wioskami zaprzyjaźnionymi z UPA. Do nagłej rzezi polskich wiosek (a także ludzi w kościołach), przeważnie bezbronnych i lojalnych wobec władz powstańczych, doszło w trzech falach: 11-12 lipca, 15-16 lipca i 29-30 sierpnia 1943 roku. Gdzieniegdzie wydarzenia wykraczają nieznacznie poza te ramy czasowe, ale na osi czasu widać wyraźnie trzy przeprowadzone z zaskoczenia akcje. Potem były jeszcze kolejne, ale już mniejsze fale – na przykład fala grudniowa. Prawdopodobnie trzy lipcowo-sierpniowe fale rzezi polskiej ludności - bezbronnej i lojalnej wobec ukraińskiego Powstania - to są właśnie owe „wydarzenia ostatnich miesięcy”, o których mowa w analizowanym dokumencie. W takim wypadku wydarzenia na Zamojszczyźnie / Hrubieszowszczyźnie / Chełmszczyźnie rzeczywiście mogły posłużyć do podburzenia ludności ukraińskiej, bo rozgrywały się wcześniej.

Na terenach po polskiej stronie dzisiejszej granicy, niewątpliwie już w 1942 roku, doszło do użycia przez Niemców przeciwko ludności polskiej, ale także przeciwko ludności ukraińskiej, polskich oddziałów policyjnych. Mówi o tym raport wysłany do Londynu już w roku 1942. Były to pacyfikacje spowodowane, jak i na terenie województwa wołyńskiego, pojawieniem się sowieckiej partyzantki.

Natomiast pierwszym masowym morderstwem czy (jak wolą dzisiejsi specjaliści od „polityki historycznej”) „odwetem” polskiego podziemia, dokonanym na ludności ukraińskiej po zachodniej stronie dzisiejszej granicy, są prawdopodobnie Strzelce i Mołożów (oraz inne pobliskie miejscowości)  – maj 1943 roku (podawanych jest kilka różnych dat dziennych). Mniejsze zbrodnie miały miejsce już wcześniej. Już od stycznia 1943 roku polskie podziemie, albo prowokatorzy podający się za AK, popełniali morderstwa w Strzelcach. Ofiarami tych morderstw byli Ukraińcy. Nie były to morderstwa przypadkowe ani rabunkowe

Jak w przypadku rzezi dokonanych na ludności polskiej, tak też w przypadku rzezi dokonanych na ludności ukraińskiej, zawsze należy brać pod uwagę hipotezę prowokacji lub agentury oraz to, że od 77 lat fałszowanie zeznań, dokumentów i ogólnie fałszowanie historii, jest główną metodą podsycania konfliktu polsko-ukraińskiego.

Pod zdjęciem „tradycyjna” i często spotykana w Polsce narracja. Zbrodnia dokonana przez polskie podziemie określana jest jako „Akcja odwetowa”. Przy czym specjaliści od ogłupiana społeczeństwa podają jawnie fałszywe informacje... Aby zrozumieć na czym polega zakłamanie autorów tekstu na fotografii, trzeba wyjaśnić czym była „Ukrainenaktion”. Była to niemiecka akcja osiedlania ludności ukraińskiej w ramach działań na Zamojszczyźnie. Po atakach na niemieckich przesiedleńców z Rumunii (akcja Heim ins Reich -10 tysiącach osadników niemieckich), władze okupacyjne postanowiły stworzyć strefę buforowa i zasiedlić część terenu Ukraińcami, którzy mieli stanowić pas ochronny przed atakami polskich partyzantów. Ale trzeba wiedzieć, że ludność ukraińska osiedlana w Zamojskiem, często pochodziła z wiosek, z których ją wysiedlono, aby zasiedlić te wioski kolonistami niemieckimi. Przesiedlenie ludności ukraińskiej było przymusowe – nie dobrowolne. Przesiedleńcy ukraińscy, atakowani przez polskie podziemie, stawali się więc ofiarami dwukrotnie. Dochodziło do sytuacji, w których rodziny ukraińskie uciekały z miejsca przymusowego osiedlenia i ukrywały się w lasach. Gdyby pozostali w wioskach, wpadliby w ręce „odwetowców”. Gdyby powrócili do swoich rodzinnych wiosek, wpadliby w ręce Niemców... Nie może więc być mowy o „odwecie”, jak twierdzą spece od „polityki historycznej”. Tym bardziej nie można mówić o „odwecie”, gdy chodzi o wioskę Strzelce, w której polskie podziemie zamordowało kilkadziesiąt niewinnych osób, mieszkających tam od dziada pradziada.

O zdarzeniach tych mówi tekst dostępny pod linkiem:








Ponadto pewna część Polaków (na Wołyniu) poszła na służbę niemieckiego okupanta oraz na służbę bolszewickich grup agenturalnych, pomagając im w niszczeniu Ukraińców oraz ich kulturowego i materialnego dorobku. Przejście ukraińskiej policji pomocniczej z bronią do podziemia w celu obrony narodu ukraińskiego przed niemieckim terrorem polska ludność na Wołyniu wykorzystała w celu sformowania polskiej policji pomocniczej i przeprowadzenia systematycznego pogromu, co trwa do dnia dzisiejszego z niesłabnącą siłą.

To przede wszystkim stało się podłożem, na którym doszło do wydarzeń, które w swojej [brutalnej] formie i z powodu swojej skali zaszokowały naród ukraiński i naród polski. Jak przed wiekami poszły w ruch pale i siekiery. [dosłownie ostatnie zdanie brzmi: „Віджили історичні палі і сокири” czyli “odżyły historyczne pale i siekiery”]

Te dwa akapity znowu wymagają wielu wyjaśnień. Polacy służyli w oddziałach pomocniczych na długo przed marcem 1943 roku. Służyli razem z Ukraińcami, Białorusinami i ludźmi innych narodowości. Apogeum dezercji Ukraińców przypada na marzec, ale fala dezercji była rozciągnięta w czasie i nie była zdarzeniem jednorazowym. Ukraińcy dezerterowali do UPA nawet późnym latem. W marcu z oddziałów pomocniczych zdezerterowało prawdopodobnie kilka tysięcy ludzi. Niemcy starali się uzupełnić tę lukę Polakami. Właśnie wtedy dochodzi do pierwszych masowych zbrodni w wioskach ukraińskich, z których pochodzili dezerterzy. Mordowane są rodziny dezerterów, ale nie tylko. Werbowanie Polaków do oddziałów pomocniczych (tzw. „policji”) stworzyło okazję do umieszczenia tam agentów AK, ale także NKWD. O ile prawdziwe, wolne od sowieckich wpływów AK nie miało interesu w podsycaniu konfliktu polsko-ukraińskiego, o tyle sowieci bez wątpienia taki interes mieli.

Ukraińców ubywało, a Polaków przybywało, ale nie stało się to jednego dnia. Polacy (oczywiście nie tylko Polacy) byli używani przez Niemców do pacyfikacji na terenie Białorusi, ale też byli używani na terenie województwa wołyńskiego już w styczniu 1943 roku, jeżeli wierzyć temu, co pisze „Mucha”-Kunicki (Polak, który zdezerterował wraz ze swoimi ludźmi, od Niemców na stronę bolszewików, już na początku lutego 1943 roku). Nie do końca jest więc prawdą to, co głosi Grzegorz Motyka, że „wtedy polskiej policji na Wołyniu jeszcze nie było”. Granica województwa wołyńskiego nie była żadną magiczną barierą. Niemcy używali Polaków zarówno na terenie dzisiejszej Białorusi, jak i na terytorium dzisiejszej Ukrainy. Nawiasem mówiąc, Pińszczyzna też była uważana przez Ukraińców za część Ukrainy.

Nie tylko granica polsko-ukraińska przebiega dziś inaczej niż teoretyczne granice URL, ale także granica ukraińsko-białoruska przebiega inaczej.

Polacy nie wstępowali do oddziałów pomocniczych wyłącznie z powodu „rzezi wołyńskiej”, bo wstępowali tam już w połowie 1942 roku. O tym też warto pamiętać. Pierwsza znana masowa zbrodnia niemiecko-polska na terenie województwa wołyńskiego to Remel – 17 marca 1943 roku. Drobniejsze akcje miały miejsce już wcześniej. Zdarzenie to (Remel) dawniej było datowane na rok 1942 z powodu błędu w sowieckich protokołach.

Autorzy analizowanego tekstu wyraźnie „prześlizgują się” nad wydarzeniami z wiosny 1943 roku i nad wydarzeniami wcześniejszymi. Piszą tak, jakby policja ukraińska nie brała udziału w żadnych zbrodniach, co oczywiście jest nieprawdą. Czytając ten fragment tekstu można odnieść wrażenie, że aż do lata 1943 w konflikcie polsko-ukraińskim ginęli wyłącznie Ukraińcy, a Polacy zaczęli ginąć dopiero później. Wcześniej od Remla były Obórki, a tam była policja ukraińska. Ta sama policja, która brała udział w pacyfikacji Obórek, brała też udział w zbrodniach popełnionych w wioskach ukraińskich, a dowódca oddziału(Apolinary Saczkowski) przed wojną był przykładnym Polakiem i katolikiem (w roku 1943 przynajmniej dwukrotnie uchodzi z życiem podczas ataków UPA). W rzeczywistości spirala polsko-ukraińskiego konfliktu nakręcała się powoli. Po obu stronach ginęli ludzie – również ludzie niewinni. Szukanie odpowiedzi na pytanie „kto zaczął” nie ma żadnego sensu, bo każda strona może podać wygodny dla siebie początek i w ten sposób można cofać się bez końca.

Prawdą jest, że napływ Polaków do policji pomocniczej i udział Polaków w niemieckich zbrodniach był jedną z najważniejszych przyczyn, dla których ukraińska ludność stała się podatna na działania prowokatorów. Podobne mechanizmy zapewne działały po stronie polskiej. Nie jest to żadne usprawiedliwienie rzezi i autorzy analizowanego tekstu w żadnym miejscu nie usprawiedliwiają tego, co się działo. Wręcz przeciwnie – ostrzegają także ludność ukraińską, że akty terroru, skierowane przeciwko ludności polskiej, będą zwalczane jako wroga działalność agenturalna, o czym mowa jest w dalszej części tekstu. Jeżeli Grzegorz Motyka kiedykolwiek będzie czytał nasz komentarz, niech podkreślony fragment przeczyta bardzo uważnie. Najlepiej na głos, bo wtedy lepiej zapamięta.

Prawdą jest też, że sojusz sowiecko-polski, czyli współpraca Polaków (tzn. części Polaków!) z partyzantką sowiecką, miał na Wołyniu (i w części Polesia należącej do województwa wołyńskiego) miejsce już w roku 1942. Prawdą jest, że z winy tej partyzantki lała się krew w pacyfikowanych wioskach i prawdą jest, że sowieci popełniali zbrodnie na Wołyniu. Nie jest natomiast prawdą, że współpraca Polaków z sowietami była odpowiedzią na „rzeź wołyńską”. Ta współpraca zaczęła się dużo wcześniej, a jedną z ważnych przyczyn tej współpracy był układ Sikorski-Majski. Inną przyczyną było to, że który z polskich dowódców nie chciał podporządkować się sowietom – ginął. Najbardziej znanym, lecz nie jedynym przykładem jest Huta Stara. Gdzie sowieci stanowili realną siłę, tam można było tylko iść z sowietami przeciwko Ukraińcom, albo iść z Ukraińcami przeciwko sowietom, albo po prostu zostać przez sowietów zastrzelonym. Neutralność była raczej wykluczona. Współpraca polsko-sowiecka jest bardziej przyczyną niż skutkiem tragedii. W tej sprawie analizowany dokument też mówi prawdę.

ІІІ.

Ten stan rzeczy wykorzystywały i wykorzystują wszystkie te czynniki zewnętrzne (Moskwa, Berlin), które będąc zainteresowanymi w zniewoleniu i pognębieniu [w oryginale dosłownie „в подавленні” = „w zdławieniu”] narodu ukraińskiego i narodu polskiego, pchnęły oba narody do wzajemnej rzezi, żeby odwrócić ich uwagę od najważniejszych celów i zadań oraz od wspólnych wrogów, czyli od Moskwy i Berlina.

Jak po jednej, tak i po drugiej stronie znalazły się elementy, które pozwoliły świadomie czy nieświadomie zaprzęgnąć się do cudzego wozu i wykonać robotę, która oprócz szkody dla narodowych interesów własnego narodu, niczego przynieść nie może.

Prowid OUN Niepodległościowców-Państwowców stwierdza że:

1.
OUN Niepodległościowców-Państwowców niejednokrotnie w swych oficjalnych publikacjach zajmował stanowisko w kwestii ludności polskiej i w kwestii stosunków ukraińsko-polskich. Zajmował negatywne stanowisko co do takich form walki, jakimi są wspomniane wyżej wydarzenia.

2.
Ani ukraiński naród, ani Organizacja nie mają nic wspólnego z tymi masowymi morderstwami.

Ten drugi punkt wymaga komentarza. W analizowanym tekście jest dość wyraźnie powiedziane, i wcześniej, i po komentowanym tutaj punkcie 2., że w rzeziach na Polakach brali udział ludzie narodowości ukraińskiej. Tak więc stwierdzenie, że naród ukraiński nie ma nic wspólnego z rzeziami, należy rozumieć w ten sposób, że świadoma i nie ulegająca prowokacjom część tego narodu nie ma nic wspólnego z rzeziami. Można też rozumieć to zdanie jako potępienie morderców i prowokatorów poprzez wykluczenie ich z narodu ukraińskiego.

Nawet w książce Siemaszków (może zawiodła cenzura wewnętrzna?) powiedziane jest, że w rzeziach z końca sierpnia brały udział ukraińskie wioski, pozostające pod wpływem ideologii komunistycznej. Wręcz mówi się o „nacjonalistach i komunistach”. Dotyczy to na przykład rzezi w Rudnikach i w Myślinie. W innych miejscach tej książki przekradły się jakoś informacje o prowodyrach powiązanych z NKWD. I tylko Grzegorz Motyka konsekwentnie twierdzi że: „Wśród setek napadów na polskie miejscowości nie znaleziono ani jednego takiego, który można by przypisać Sowietom”.

3.
Polsko-ukraińska rzeź leży dziś w interesie Niemiec, a przede wszystkim w interesie bolszewickiej Moskwy, która drogą wzajemnego wyniszczania Ukraińców i Polaków dąży do tym łatwiejszego zniewolenia obu narodów oraz do zawładnięcia ich ziemiami. Prowid OUN Niepodległościowców-Państwowców potępia akty wzajemnych masowych morderstw, bez względu na to, kto byłby inspiratorem tych zbrodni [dosłownie jest „звідки вони не походили б” = „skądkolwiek by one nie pochodziły”], i wzywa wszystkich obywateli Ukrainy, żeby uodpornili się [dosłownie „бути чутким” = „być czujnym”] na wrogą inspirację i żeby zachowywali postawę, której wymaga interes narodowo-wyzwoleńczych dążeń narodu ukraińskiego.

Jednocześnie Prowid OUN Niepodległościowców-Państwowców apeluje do ludności polskiej [żeby powstrzymała się] od jakichkolwiek wystąpień antyukraińskich i żeby skutecznie przeciwstawiała się takim wystąpieniom. Wszelkie samowolne akty terroru, z jakiejkolwiek strony pochodzące, zostaną uznane przez Prowid OUN Niepodległościowców-Państwowców za obcą działalność agenturalną i Prowid będzie takie działania zdecydowanie zwalczał.

Na postoju, październik 1943 r.

                                                       
Prowid Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów 
Niepodległościowców-Państwowców 

(Ulotka UPA) 




W krwawych wydarzeniach 11-12 lipca, 15-16 lipca i 29-30 sierpnia oprócz ludności wiejskiej uzbrojonej w widły i siekiery, brały też udział lepiej uzbrojone i lepiej zorganizowane oddziały. W książce Siemaszków podawane są różne nazwiska i pseudonimy, które trudno połączyć ze znanymi postaciami dowódców „regularnego” UPA. Rzekomy „raport Kłymczaka”, mający świadczyć o tym, że rzezi w Ostrówkach i Woli Ostrowieckiej dokonał Iwan Kłymczak „Łysy”, został nawet nie tyle sfałszowany, co po prostu WYMYŚLONY przez komunistycznych autorów. Znany jest tylko z cytatów, które zawierają zaskakujące błędy, a sygnatura archiwalna, jeżeli w ogóle jest podawana, prowadzi do zupełnie innych dokumentów.

Ogromnym problemem w walce o prawdę historyczną są tak zwane „łańcuszki pośredników”, które sprawiają, że trudno jest ustalić pierwotne źródło informacji. Najpierw o czymś pisze skompromitowany publicysta „A”, potem powołuje się sam na siebie i już jest informacja „z powołaniem na źródło”, potem przepisuje od niego historyk „B”. Na historyka „B” powołuje się „wybitny historyk C”, na „wybitnego historyka C” powołuje się Wikipedia, a do Wikipedii zagląda każdy dziennikarz, który może pisać o wszystkim, bo nie zna się na niczym. Tak mniej więcej działa „łańcuszek pośredników”.

Wszystko wskazuje jednak na to, że w tych zbrodniach, o których mowa, brały też udział oddziały, które formalnie należały do UPA czy też do innych organizacji banderowskich.

Analizowany tekst, choć mówi dość wyraźnie o działaniach obcej agentury, to jednak omija ten bardzo trudny temat, jakim była agentura w samym UPA. Ze zrozumiałych względów autorzy analizowanego komunikatu nie mogli poruszyć tego problemu w jawnym dokumencie.

Wątek NKWD i wątek agentury pojawia się często w kontekście rzezi w kościołach. Najbardziej znanym przykładem jest „Dowbusz” czyli Wasyl Łewoczko (kościół w Porycku, kościół w Chrynowie). Zginął później z rąk ukraińskich powstańców jako dowodca Grupy Specjalnej NKWD, czyli tak zwanych „przebierańców”, ale w chwili popełnienia zbrodni uchodził za banderowca. Innym, mniej znanym przykładem jest Wasiuk z Kisielina (też kościół) – on akurat nie zginął – żył jako sowiecki bohater ozdobiony orderem.

Wśród setek napadów na polskie miejscowości nie znaleziono ani jednego takiego, który można by przypisać Sowietom”

Te słowa Grzegorza Motyki powinny zostać wyryte w kamieniu, żeby nigdy nie zostało zapomniane, jakim był historykiem. Nawet Siemaszkowie tak daleko się nie posunęli. Grzegorz Motyka, bezkrytycznie przepisujący Siemaszków wszędzie tam, gdzie tezy tych autorów są dla niego wygodne, wątek komunistyczny raczył akurat przeoczyć.

Przykładem bardziej znanym, choć głównie z działań na terenie Galicji, a nie Wołynia, jest Maks Skorupski – sowiecki partyzant, który przeszedł (tylko czy naprawdę przeszedł?) na stronę UPA (ale najpierw do melnykowców). Odpowiedzialny był między innymi za zbrodnię w Podkamieniu (klasztor) i za rzeź Polaków w innych miejscach. Przed rozstrzelaniem przez banderowców uchroniła go ucieczka na zachód.

Za „nieuprawnione kontakty z Niemcami” rozstrzelany został Porfir Antoniuk „Sosenko”. Ten, który dowodził na terenie, na którym doszło do „Krwawej Niedzieli” (11-12 lipca). Jednak zdania na temat jego winy są podzielone. Dlaczego? Wyjaśnieniem może być to, co mówił kilka lat temu Jewhen Sztendera – major UPA - jeden z głównych architektów porozumienia z Polakami i sojuszu WiN-UPA. Znał on osobiście Leona Łapińskiego, jednego z najniebezpieczniejszych agentów, działających wewnątrz OUN. Gdy ktoś podejrzewał Łapińskiego o działalność agenturalną, to sam był przez Łapińskiego zabijany... za działalność agenturalną. Używając czarnego humoru, ale bez przesady można powiedzieć, że jeżeli ktoś w strukturach banderowskich został rozstrzelany za działalność agenturalną, to działalność agenturalna na pewno była... tylko nie wiadomo, czy agentem był rozstrzeliwany czy rozstrzeliwujący.


 „Rola Niemców i bolszewików w tragedii wołyńskiej”
Rok 1943 – Polacy mówią jednym głosem z banderowcami

Każdy specjalista od „polityki historycznej”, po przeczytaniu analizowanego dokumentu i po zapoznaniu z naszymi komentarzami, natychmiast krzyknie, że zawarte w dokumencie potępienie rzezi jest nieszczere, że wezwania do powstrzymania się od rzezi też są NIESZCZERE, że ostrzeżenia o zwalczaniu aktów terroru są nieszczere, bo banderowcy byli zwyrodniałymi mordercami, którzy w imię obłąkańczej ideologii... itp, itd... a zwyrodniały morderca prawdy mówić ani pisać nie może...

Latem 1943 roku, w organie prasowym Delegatury Rządu na Wołyń „Polska Zwycięży” ukazał się tekst zatytułowany „Rola Niemców i bolszewików w tragedii wołyńskiej”. Numer datowany jest na 15 sierpnia 1943. W tekście tym o Polakach pisze się nieco łagodniej, a o Ukraińcach dość protekcjonalnie, jako o ludziach niedojrzałych i podatnych na wrogą inspirację. JEDNAK TEZY ZAWARTE W ANALIZOWANYM DOKUMENCIE BANDEROWSKIM I W TEKŚCIE POLSKIM SĄ NIEMAL IDENTYCZNE. W tekście polskim również apeluje się, żeby Polacy nie wstępowali do policji pomocniczej i żeby powstrzymali się od współpracy z bolszewikami. Również mówi się o kierowniczym sprawstwie bolszewickim. Organ Delegatury Rządu krzyczał do czytelnika:

Jeżeli w jakiejś okolicy między Polakami i Ukraińcami układają się stosunki zupełnie poprawnie i Ukraińcy zapewniają Polaków, że nie grozi im z ich strony żadne niebezpieczeństwo, akcja bolszewicka trafia w tej okolicy do typów bandyckich z urodzenia i przy ich udziale zaczyna się mord w najbliższej wsi polskiej...

                                                           „Polska Zwycięży”
                                                            15 sierpnia 1943


Przypomnijmy jeszcze raz słowa Grzegorza Motyki:

Wśród setek napadów na polskie miejscowości nie znaleziono ani jednego takiego, który można by przypisać Sowietom

                                        Grzegorz Motyka




Sarkazm zamiast zakończenia czyli „polityka historyczna”


Banderowcy kłamali, bo byli banderowcami. Polacy pisali to samo, co banderowcy, bo byli jakimiś głupkami. Tylko Szarki, Popki i Motyki są bardzo mądre, bo mówią dokładnie to samo co Moskwa.
- Sarkazm czyli fikcyjna wypowiedź specjalisty od „polityki historycznej”


Tak wygląda w lekko tylko skrzywionym zwierciadle odpowiedź speca od „polityki historycznej”. O ile forma jest parodią, o tyle treść w swej istocie bardzo dobrze pokazuje, z jakim problemem mamy do czynienia.

          
                                                                                        Zespół „Dobrodziej”

Wersja PDF:  Komunikat

Коментарі